W wakacje Narodowy Bank Polski sprawił niespodziankę kolekcjonerom dodając do planu emisyjnego dwie nowe pozycje. Przy obecnych ilościach pozycji nowych monet emitowanych w roku nie byłoby w tym w sumie nic zaskakującego. Największym zaskoczeniem obu dodanych monet w wersjach srebrnych, kolekcjonerskich jest ich nakład w wysokości tylko 50 tysięcy sztuk. Tak mała emisja wstrząsnęła zarówno rynkiem wtórnym jak i sklepami numizmatycznymi. Okazało się, że zapotrzebowanie na monetę jest większe niż podaż. W związku z czym o cenach emisyjnych zapomniano bardzo szybko. Pomijając problemy sklepów które nie koniecznie otrzymały tyle monet ile potrzebowały dla zaspokojenia stałych klientów z wykupionymi abonamentami. Wzrost ceny dziesięciozłotówki praktycznie o sto procent w przeciągu miesiąca zaczął działać na wyobraźnię kolekcjonerów oraz inwestorów.

Poniżej wykres ceny monety „95. rocznica wymarszu kompanii kadrowej” w miesiącu wrześniu oraz październiku. Wykres nie pokazuje szybkiego wzrostu ceny w sierpniu czyli w miesiącu emisji gdy moneta wywindowała się na poziom ponad 120 złotych.

Wykres z cenami średnimi w miesiącu wrześniu.

Wykres z cenami średnimi w miesiącu październiku.

Jak widać z wykresu za miesiąc wrzesień cena średnia w pierwszym oraz ostatnim dniu miesiąca wyniosła 128 złotych. Najniższa cena osiągnięta we wrześniu to 105 złotych (23-09-2009), natomiast najwyższa 135 zł (19-09-2009). Różnica w cenie między pierwszym października a dniem publikacji artykułu (22-10-2009) wyniosła zaledwie 1 złoty. Natomiast minimalna i maksymalna osiągana cena w tym okresie to 101 i 135 złotych. Pomimo tak dużych różnic pomiędzy wartościami skrajnymi, moneta po wywindowaniu ceny zaraz po emisji na poziom ponad stu dwudziestu złotych utrzymuje ją na tym samym stałym poziomie. Tym samym dla osób chcących zarobić na niej raczej nie wróży to wysokich zarobków w najbliższej przyszłości. Można się wręcz pokusić o stwierdzenie, że po ruchu w górę cen w sierpniu oraz stabilizacji we wrześniu i w październiku moneta zacznie spadać ze swej wartości. Spowodowane to będzie ostudzeniem zapału osób chcących na niej szybko zarobić.

Podobnie wyglądała w ostatnim czasie sytuacja z cenami monety „65. rocznica zlikwidowania getta w Łodzi”. Moneta w cenie emisyjnej 104 złote szybko (w związku z nakładem) wywindowała swoją wartość do średniej ceny 135-140 złotych. Ceny minimalne w tym okresie to około 125 złotych, natomiast najwyższe przekraczały nawet do 160 złotych. Sytuacja jest analogiczna do opisywanej wcześniej dziesięciozłotówki. Cena tej monety w najbliższym czasie raczej będzie stabilna i utrzymywała się będzie na tym samym poziomie ok. 130-140 złotych. Jeżeli zapał osób które widząc jej wzrost zaraz po emisji przestaną w nią inwestować, spowoduje to spadek jej wartości.

Z opisywanego wyżej posunięcia z mniejszym nakładem wynika jeszcze jedna dość istotna kwestia. W przypadku bitych obecnie lustrzanek o nakładach od 100 tys. sztuk rynek nie reaguje tak jak w przypadku wakacyjnych emisji. Większość monet na rynku wtórnym można jeszcze długo po emisji nabyć w cenach bankowych a nawet w niższych. Tymczasem monety wybite w nakładach 50 tys. sztuk wywołały niemałe zamieszanie na rynku i pozwoliły zarobić na nich nie tylko NBP.

2009-10-25